sobota, 13 lutego 2016

Rozdział 6

   Jechaliśmy w ciszy. Bo co mieliśmy mówić? Mieliśmy próbować prowadzić grzeczną rozmowę? Każde słowo wypowiedziane a tamtej chwili wydawało mi się śmieszne i nieadekwatne do sytuacji. Czułam się niekomfortowo, jak wyrzutek, który pomieszkuje u tego kto akurat się nad nim zlituje. To nie tak miało wyglądać. Miałam być niezależna, wolna od wszelkich oczekiwań.Tymczasem byłam nie tyle co uwięziona, ale skazana na łaskę i niełaskę innych.
- To tutaj- powiedział, wysiadając z samochodu. Nie zauważyłam nawet, kiedy parkował i wyłączył silnik. Nie śpiesząc się opuściłam pojazd i ruszyłam w ślad za swoim nowym współlokatorem. Rozglądałam się, będąc ciekawa, czy rozpoznam okolicę. Liczyłam, że może wtedy nie byłam, aż tak bardzo zalana w trupa jak myślałam. Jednak nadzieja matką głupich. Nie komentując własnej głupoty podreptałam do klatki, którą otwierał. Jak przystało na  "dżentelmena" przepuścił mnie w drzwiach, co tylko potwierdziło moje przypuszczenia, że jest z kosmosu. Bo kto normalny proponuje komuś kogo nie zna wspólne mieszkanie? Może to ja powinnam uciekać? A jak chciał mi coś zrobić?
- Nie wpadli na to, że na tyle pięter potrzebna jest winda?- spytałam po przejściu zaledwie kilku schodków.
- Może postanowili zadbać o kondycję społeczeństwa? Poza tym idziemy tylko na 5 piętro.
- Aż tak daleko?- jęknęłam niezadowolona. Nie odpowiedział tylko westchnął zrezygnowany.
Z trudem, a także z małymi przerwami między piętrami udało mi się doczołgać pod drzwi mieszkania.
- Panie przodem- ręką zaprosił mnie do środka. Wykonałam kilka niepewnych kroczków w głąb jego czterech kątów. Cieszył mnie fakt, że przynajmniej co nieco z niego zapamiętałam. Bez dalszych instrukcji poszłam do salonu, gdzie na stoliku leżało kilka listów. Tak to była moja szansa. Rzuciłam okien na jeden z nich- Artur Szalpuk. Odetchnęłam z ulgą. Przynajmniej wiedziałam jak się nazywa. Im dłużej z nim rozmawiałam tym trudniej było mi spytać o imię. Było to co najmniej upokarzające. Nie wiedząc za bardzo co ze sobą zrobić usiadłam na kanapie, wpatrując się w niego uważnie.
- Więc? Jak to ma wyglądać?- spytałam.
- Nie wiem. Za dwa tygodnie pójdziemy do ginekologa, a na razie.. Skupmy się na tym, żeby się nie pozbijać i jakoś to przetrwać. Co będzie potem, zobaczymy.
- W porządku- wzruszyłam ramionami.- Umówmy się jednak, że nie jesteś moim sponsorem, nie ważne ile tu będę, nie chcę żebyś za mnie wszystko płacił.
- Zgoda- powiedział.
- A czym ty się właściwie zajmujesz?- spytałam nieświadoma nadchodzącej słownej katastrofy.
- Gram w siatkówkę- oznajmił, a krew zamarzła mi w żyłach. Miałam ogromną nadzieję, że się przesłyszałam.
- W siatkówkę?- powtórzyłam.
- Tak.
- Profesjonalnie?- spytałam spanikowana.
- No tak... Zachowujesz się dziwnie- stwierdził. Otrząsnęłam się z szoku, nie chcąc wzbudzać podejrzeń.
- Wydaje ci się.
Do końca dnia nie zamieniliśmy wiele zdań. Choć zachowałam pokerową twarz, przeklinałam siebie za głupotę, a los, że postawił na mojej drodze akurat siatkarza. To dziecko nie mogło być jego. To nie wchodziło w grę...

   Pierwszy tydzień minął w okropnej atmosferze. Jedyny plus był taki, że znalazłam pracę na kuchni. Coś myłam, coś kroiłam, coś sprzątnęłam. Bałam się pracować za barem, czy też jako kelnerka. Zdeptałam męską dumę Markusa. Na pewno przez pewien czas chciał mnie szukać i udowodnić, kto tak naprawdę jest górą. Nie mogłam odejść.
   W mieszkaniu Szalpuka było ciężko. Nie przebywaliśmy jakoś szczególnie ze sobą. Można powiedzieć, że mijaliśmy się w drzwiach, co nie przeszkadzało w tym, by się kilka razy dziennie pokłócić o jakąś pierdołę. Chłopak po prostu działał mi na nerwy. Rozsądek mi mówił, że to przez moje uprzedzenie, ale w duszy myślałam sobie, że to po prostu facet nie dla mnie.
- Tośka!- krzyknął z łazienki. Z miską chipsów, spoczywającą na moi brzuchu oglądałam telewizor. Wywróciłam oczami na dźwięk podniesionego głosu siatkarza.
- Co?
- Chodź tutaj!
- Sam tu chodź- prychnęłam.
- Możesz mi powiedzieć jak to się stało, że moja koszulka na mecz z białej zrobiła się różowa?!- wparował do pokoju z ową rzeczą, zasłaniając mi widok " na świat".
- A bo ja wiem- wzruszyłam ramionami.
- Nie wrzucałaś do pralki swoich rzeczy?!
- Tylko dżinsy.
- A to to jest przepraszam czyje?!- zza pleców wyciągnął mój czerwony dół o bielizny. Odruchowo skuliłam się na kanapie. Postanowiłam jednak jakoś się bronić.
- Oj, no niechcący przecież- mruknęłam pod nosem.
- Mhm, uważaj bo ci uwierzę- dodał spokojniej, ale wciąż był wściekły.
- Nie zrobiłam tego specjalnie! Jestem zołzą, ale nie aż taką!- przekonywałam, idąc za nim. Wrócił do łazienki, zamykając mi drzwi przed nosem. Nie widząc sensu wyczekiwania jego powrotu wróciłam do swojej poprzedniej czynności. Nie przesadzał odrobinę? Tyle krzyku o jedną koszulkę... Jakby było mało fochów Szalpuka to jeszcze ktoś postanowił złożyć mu wizytę.
- Artur ktoś puka!- krzyknęłam, licząc, że nie będę musiała ruszać swoich czterech liter z kanapy. Ale jak foch to foch. Z wielkim trudem ponownie zwlekłam się, idąc tym razem otworzyć drzwi. Gdy za nimi ujrzałam byłą dziewczynę współlokatora mina mi zrzedła.
- To ty?!- nie mogła wyjść z szoku. Szalpuk słysząc ten pisk postanowił jednak sprawdzić kto to zawitał w jego progi. Był równie zdziwiony jak dziewczyna, która w tamtym momencie mierzyła go nienawistnym spojrzeniem.
- Ola, co ty tu robisz?

***
7 arkuszy maturalnych, cała anatomia człowieka, trzy sprawdziany, ale "drodzy uczniowie wypocznijcie sobie!".
Pozdrawiam.
Jeśli nie będę dawać znaku życia to znaczy, że umarłam z wycieńczenia ;)
Rozdział dla Marzenny :)

7 komentarzy:

  1. Jej, dziękuje za rozdział jest naprawdę super <33 Tośka i Artur już się kłucą jak stare dobre małżeństwo <3 Uwielbiam ich po prostu, ale mam jakąś fobie, bo kiedy Tośka otworzyła drzwi myślałam że zobaczy Markusa, nah ale to nawet lepiej, że to nie on, tylko zostaje jedna mała kwestia Kim jest Ola? Mam dziwne przeczucie, że ona jak i Markus jeszcze wiele namieszają. Jeszcze raz dziękuję za rozdział <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kłócą*
      A Ola to była dziewczyna Szalpuka, zobaczyła Tośkę i Artura razem w dwuznacznej sytuacji i z nim zerwała.

      Usuń
  2. Świetny rozdział jak zwykle. Ale czuję, ze sporo tu się jeszcze wydarzy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne *.*
    Szalpuk i Tośka tak świetnie się dogadują xD Mam jednak nadzieję, że narodzi się pomiędzy nimi coś więcej ;3 Też spodziewałam się Markusa w drzwiach, ale to na szczęście tylko Ola ;)
    Czekam i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Artur i Tośka w jednym mieszkaniu. No cud, że jeszcze się nie pozabijali, chociaż jak widać, obrali już cel. ;D Oni razem są jak bomba nuklearna. Jak się kłócą o błahostkę, to tak, jakby właśnie ważyły się losy świata. I to jest naprawdę świetne. Bo jeśli zsynchronizowaliby swoje częstotliwości i zaczęli nadawać na tych samych falach, to jestem pewna, że nie byłoby dwójki ludzi, którzy dogadywaliby się tak dobrze. Oni mi do siebie tak cholernie pasują!
    A Ola to już nie przypadkiem zamknięty rozdział? Co ona tam w ogóle robiła? (Tak, tak. Będę chamska dla dziewczyny, która prawdopodobnie naprawdę Artura kochała za to, kim był, a nie ile zarabiał. Chociaż nigdy nie wiadomo... ;D)
    Nie mogę się doczekać kolejnego! Liczę na jakieś szczególne momenty między Tośką i Arturem. ;D
    Pozdrawiam i całuję! ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Co to za wspanialy blog? I pytanie za 1000 punktów, czemu dopiero teraz się o nim dowiaduję?
    Jeju, będę od teraz do końca bo to jest cudowne :)
    Do następnegi, pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej hej :D
    Przybywam jako nowa wierna czytelniczka :D
    Z powodu mojej jakże cudownej choroby (tak prawdziwi uczniowie chorują w ferie) zyskałam trochę czasu i opowiadania przybywajcie. :D
    Bardzo spodobała mi się twoja historia. Yyy w sensie ta co piszesz :P (przepraszam zakręcona ze mnie osóbka, ale przybywam prawie prosto po oglądaniu meczy Skry). I tak się zakręciłam że nie wiem co miałam napisać :O
    Jest to mój pierwszy blog w którym jest Arturek głównym bohaterem. Cóż podoba mi się :D
    Zakręcona osiemnasta :O co ja mówię, co ja piszę. Chyba wyszłam z wprawy, w sensie z komentowanie to nie te czasy kiedy się blog prowadziło hyh.
    Także nie będę już pleć głupot bo może cię urażę czy coś...
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
    Życzę dużo weny i zapalenia do pisania. :)
    Buziaki x

    OdpowiedzUsuń