wtorek, 16 sierpnia 2016

Rozdział 24

   Mieć władzę nad własnym życiem to wielka rzecz. Nie łatwo ją zdobyć i trzymać nad nią kontrolę. Przyjechałam na ten meczy tylko po to, by nie musieć się ukrywać. Tymczasem z każdym zrobionym przez mojego brata krokiem, czułam jak grunt usuwa mi się spod nóg. Zupełnie jakbym była małą dziewczynką, niemogącą się bronić. Chwyciłam Szalpuka za dłoń, zdradzając tym swoje zdenerwowanie. Jak na zawołanie, schował mnie za swoje plecy, chcąc bronić przed nadchodzącą furią.
- Z dilerem?- spytał unosząc brew.- Tak trudno było powiedzieć prawdę? Po jakiego kija kłamałaś?
- Bo moje życie to tylko i wyłącznie moja sprawa!
- Twoja?! A wiesz ile rodzice zrobili żeby cię znaleźć?
- Ja się nie zgubiłam tylko uciekłam. Wystarczyło tylko pojąć tę subtelną różnice i zaakceptować fakt, ze nie chce być znaleziona.
- Winiar jak miło cię widzieć!- zawołał któryś z siatkarzy, podchodząc do nas. Jak na zawołanie, zaczęła się zbierać przy nas reszta drużyny.
- Karol, przepraszam, ale jestem zajęty. Tośka, pójdźmy porozmawiać na osobności- rozkazał i wyciągnął w moją stronę rękę.
- Łapy od niej z daleka- warknął Szalpuk, odpychając jego dłoń.
- Nie wtrącaj się- odparował.- To sprawia między mną a moją siostrą!
- To ty masz siostrę?!- zdziwił się któryś z siatkarzy. Winiarskiego zatkało. Kilkakrotnie otwierał usta, by odpowiedzieć, ale koniec końców milczał wyraźnie zmieszany.
- Tak właśnie wam na mnie zależało. Nikt nie wie, że wspaniały Michał Winiarski ma siostrę. Powinniście być zadowoleni. Zniknęłam z waszego życiorysu. Próbowaliście mnie ukryć więc po bo teraz się do mnie przyznajesz?
- Antośka...
- Żadne Antośka! O co tobie chodzi? Wyparłam się was tak jak wy przez całe życie wypieraliście się mnie! Nie dziw się, że nie chce mieć z tobą i rodziną nic wspólnego!- Czułam jak w moich żyłach płynie adrenalina. Skronie pulsowały od nadmiaru emocji, a serce biło w nienaturalnie szybkim rytmie. Powietrze wokół nas jakby zgęstniało, a ja wyraźnie potrzebowałam tlenu.
- Tosia?- Artur niemalże natychmiast dostrzegł mój odmienny stan.
- Potrzebuje siąść- przyznałam.
- Widzisz co narobiłeś?!-  rzucił w stronę rywala i objął mnie ramieniem, prowadząc na ławkę. Spuściłam głowę chcąc uchronić się przed wszystkimi nachalnymi spojrzeniami skierowanymi w moją stronę.
- Nic mi nie będzie- zapewniłam go, widząc troskę wypisaną na jego twarzy.- Podasz mi wodę? Mam w torebce- suchość w ustach była nie do zniesienia. Towarzyszyło mi uczucie gorąca i zimna. Byłam świadoma działania stresu na organizm kobiety podczas ciąży, ale dopiero wtedy odczułam na własnej skórze jak niebezpieczny może się okazać. Po kilku minutach i opróżnieniu znacznej ilości butelki wszystko zaczęło się normować.
- Masz u nas pokój?- zdziwił się Szalpuk, wyciągając kluczyk z logo hotelu.
- Chciałam dzisiaj wszystko naprawić- przyznałam.- To miała być niespodzianka. Nie planowałam tego cyrku- spuściłam wzrok..
- To nie twoja wina. Zabierzesz się z nami. Pogadam z trenerem- zarządził.- Uśmiechnij się-poprosił i dał buziaka w policzek.

   Następnego dnia z samego rana wróciłam do Radomia. Ustaliliśmy z Arturem, że tak będzie lepiej dla wszystkich, a najbezpieczniej dla mnie. Nie sądziłam, że moje pojawienie się może wywołać taką burzę. W internecie widniały zdjęcia z pomeczowej awantury. Wszyscy zastanawiali się kim jestem, dlaczego nikt do tej pory nie wiedział, że Szalpuk zostanie ojcem oraz co z tym wszystkim ma wspólnego Michał Winiarski.
Mój chłopak musiał się gęsto tłumaczyć swojej rodzicielce. Wiedziałam, że i mnie to nie ominie. Moim zamiarem od początku było uniknięcie takiego szumu. Wolałam pozostać bardziej anonimowa. Żyć ze swoim sportowcem w zaciszu mieszkania i starać się być dobrą matką. Nie przeszkadzało mi bycie niewidzialną przez całą siatkarską Polskę. Wszystko to przerosło mnie do tego stopnie, że bałam się wyjść z radomskich czterech ścian.
Moje ukrywanie się też musiało mieć swój kres. Ujawniając się zrobiłam pierwszy krok do zażegnania przeszłości. Nie było odwrotu. Niestety. Usłyszałam dzwonek do drzwi i byłam pewna, że to Szalpuk zapomniał kluczy.
- Co wy tutaj robicie?- spytałam, widząc rodziców za drzwiami mojego azylu.
- Witamy Antonino- zaczęła matka.- Nie wpuścisz nas?- uniosła brew do góry, czekając na zadowalającą ją odpowiedź. Nie miałam już nic do stracenia.
- Proszę bardzo- rzuciłam z przekąsem i nie czekając na nich poszłam do salonu.
- Nie zaproponujesz nam czegoś do picia?- spytał ironicznie ojciec, rozsiadając się w fotelu.
- Dajcie sobie spokój- warknęłam.- Dobrze wiemy, że to nie są odwiedziny u ukochanej córeczki więc mówcie co macie mówić i skończmy to.
- Co ciebie opętało?- spytała Winiarska.- Wiesz jak musimy teraz za ciebie świecić oczami? Od reporterów nie możemy się odgonić!
- I to niby moja wina...
- A czyja?! Gdybyś wtedy nie uciekła wszystko byłoby w jak najlepszym porządku!- prychnęłam, słysząc jej argumentację.- Przepraszam czy to cię bawi, że niszczysz życie całej rodziny?
- Ona niszczy życie waszej rodziny?!- w salonie nieoczekiwanie pojawił się mój siatkarz. Takiej złości na jego twarzy nie widziałam nigdy. Chociaż złość to za mało powiedziane. To było autentyczne wkurwienie i chęć mordu.
- No proszę- zaczął mój ojciec.- Dawniej to jakiś szacunek był dla starszych. A szczególnie dla rodziców dziewczyny, której zmajstrowało się dziecko.
- Rodziców?- spytał się.- To wy ją ukrywaliście przed wszystkimi. Nawet chłopaki z kadry nie wiedzieli, że Michał ma siostrę. Jak to nazwiecie?
- Nie wymądrzaj się chłopcze. Nic nie wiesz o naszej rodzinie.
- O rodzinie nie. O Tosi wiem wszystko. Ale to chyba dlatego, że do niej nie należy.
- O czym ty mówisz?! Nazywa się Winiarska!- zaprotestowała moja matka.- I czy ona tego chce czy nie jest w naszej rodzinie i powinna się zachowywać przyzwoicie! My się tylko staraliśmy jej pomóc! A ona w zamian co zrobiła? Piła,ćpała i uciekła, kiedy jej pomagaliśmy. A teraz się puściła i będzie mieć dziecko!
- Dosyć tego! Wyjazd z naszego domu!
- Nie skończyliśmy!- zaprotestowała matka.
- Ja owszem! Nie pozwolę jej obrażać! Wynocha mi stąd głupia babo!- przyjmujący chwycił moją matkę za ramię i wypchnął ją siłą z mieszkania. Ojciec próbował protestować, ale nie sądzę, by cokolwiek bądź ktokolwiek zdołał powstrzymać Artura. Pierwszy raz miałam okazje poznać go od tej strony.
- Nie szarp mojej żony!- oburzył się ojciec. I praktycznie rzucił się na przyjmującego. Ja stałam sparaliżowana, przypatrując się tej scenie.
- Wyjdź z mojego domu dziadku!- odparował Szalpuk, wyrzucając za drzwi i Winiarskiego.- Wróćcie do swojego życia i dajcie nam spokój. Róbcie to co zawsze, chwalcie się jakiego macie wspaniałego syna!
- Myślisz, że nie chcieliśmy takiego spektakularnego sukcesu dla Antoniny?!- spytał ojciec.- Inwestowaliśmy w nią, a ona nie okazywała żadnej wdzięczności. Od zawsze robiła wszystko, żeby pozostać zerem!
- Jest warta więcej niż wy wszyscy razem wzięci! Skoro znaczy dla was tak mało, to dajcie nam żyć w spokoju! Nie chce was tu więcej widzieć!- oznajmił na pożegnanie i zatrzasnął drzwi. Po kilku sekundach spojrzał na mnie z lekką niepewnością.- Tosia...- zaczął ostrożnie i niemalże do mnie podbiegł, tuląc mnie do siebie.- Nic ci nie jest?- spytał, odrywając mnie od siebie i przypatrując się uważnie.- Przykro mi, że musiałam tego słuchać.
- To nie to...- pokręciłam głową.- Pierwszy raz przyznali otwarcie, że jestem nikim- wzruszyłam ramionami, nie mogąc patrzyć mu w oczy.
- Ej!- zaprotestował.- Nie mów tak... Każdy kto tak powie dostanie ode mnie w zęby. Jesteś najbardziej wartościową osobą w moim życiu.
- Chciałabym, żeby to wszystko się skończyło- przyznałam.- To mnie zaczyna przerastać.
- Wyjedźmy.
- Co? Dokąd?
- Gdziekolwiek. Lekarz kazał ci wypoczywać. Tutaj nie chcą nam dać spokoju. Ukryjmy się chociaż do czasu porodu.
- Zawsze chciałam pojechać na mazury- przyznałam, a Szalpuk parsknął śmiechem.
- I to jest Tośka jaką dobrze znam.
***
Ostatni raz tłumaczę dlaczego rozdziały pojawiają się tak rzadko. Już nie wspomnę o kwestiach bardzo osobistych. Kto z was pracował 12 dni z rządu w tym raz 18,5 godziny po czym miał 4,5 godziny snu a następnie pracował kolejne 13? Nie jestem w stanie dodawać rozdziałów. Wiem, że na to liczycie. Rozumiem, że cierpliwość niektórych z was "też ma granice", ale nie jestem robotem. Pracuje na dwóch stanowiskach. Zawsze myślałam o blogu jak o przyjemności. Teraz czuję presję, która ujawnia się kiedy zaczynam pisać rozdział, blokując mnie. Przykro mi, że Was zawodzę, ale zwyczajnie nie jestem w stanie tworzyć. Z tego rozdziału nie jestem kompletnie zadowolona. Uważam, że to jeden z najbardziej źle napisanych przeze mnie postów. Jednak nie chcę czytać, że przez miesiąc nic nie dodaje. Dla mnie to też nie jest komfortowe i również mi z tym źle, że nie mam czasu pisać. Przepraszam, ale póki tyle pracuje nie potrafię dać Wam wiecej chociaż bardzo bym tego chciała. Przez 3 tygodnie nie bylo dwóch pracowników więc pracowałam jeszcze więcej. Teraz MOŻE będę mieć wiecej czasu więc istnieje szansa, że dodam coś w przyszłym tygodniu, ale nic nie jestem w stanie obiecać. To ostatni raz, kiedy pisze na temat częstotliwości dodawania przeze mnie rozdziałów, ponieważ wolałabym z tym rozdziałem poczekac i dodać coś lepszej jakości. Bez sensu, bym tłumaczyła się po raz trzeci. Dziękuje za cierpliwośc i wyrozumiałość tym, którzy wciąż tutaj są i mnie wspierają. Na tym kończę ten nieco drażliwy temat.
A teraz moje kochane tegoroczne maturzystki, prosze się pochwalić kto się gdzie dostał na studia i do którego miasta ? <3

16 komentarzy:

  1. Kochana nie tłumacz się. Ten kto powinien rozumie przez co teraz przechodzisz i dlaczego rozdziały dodawane są w takiej częstotliwości a nie innej. Ten kto tego nie rozumie jest po prostu skończonym idiotą i nie warto na niego zwracać uwagi. Co do rozdziału to myślę, że za bardzo krytycznie go oceniasz. Mi się tam bardzo podoba i cieszę się, że w końcu wyjaśniło się cokolwiek z przeszłością Tośki. A jeśli ktokolwiek pod tym rozdziałem napisze jakikolwiek źle słowa dotyczące twojej osoby to przysięgam, że go znajdę i własnymi rękoma uduszę. Dobra chyba wystarczy już tych moich wywodów. Wiedz, że na mnie zawsze możesz liczyć w każdej sytuacji. Pozdrawiam Cię kochana serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jak pisałam w ostatnim poście, każdy ma swoje na głowie :) Te, których życie to bajka, spanie do 12, a największy problem to to, na którą imprezę pójść nie zrozumieją Twojej sytuacji. Poza tym pisanie bloga nie jest twoją pracą, w której odpowiadasz za to kiedy coś dodasz, bo dostajesz wynagrodzenie, więc wydaje mi się, że co niektórzy powinni to już w trzecim Twoim poście przyjąć do wiadomości. A tak na marginesie, to jako pół szczęśliwa studentka wybrałam Wroclove (<3!) i filologię polską :) Życzę weny i końca męki z męczącymi komentarzami :D Pozdrawiam bardzo, bo nawet nie wiesz jaki podziw, szacunek i moją sympatię zdobyłaś! :* Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozprawkę masz na gg ;)
    Odezwę się!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, pozatym zbyt mocno ocenilas rozdział bo mi się bardzo podobał.

    OdpowiedzUsuń
  5. na takie wpisy warto czekać!!:*

    tak na marginesie!
    może któraś z wiernych
    czytelniczek szuka współlokatorki do mieszkania w Łodzi? *zapytała z nadzieją*:d

    OdpowiedzUsuń
  6. serio jeśli komuś coś nie pasuje to przecież nie musi czytać. Ja rozumiem Autorkę bloga i to bardzo dobrze. szkoda że niektórzy nie potrafią zrozumieć że są ważniejsze sprawy niż blog, który ma stanowić odskocznie od rzeczywistości. Rozdział genialny i szczerze Artur mnie zaskoczył pozytywnie swoim zachowaniem :)
    A jako tegoroczna Absolwentka informuję iż od października wita mnie Uniwersytet Łódzki a kierunek Pedagogika :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialne *.*
    Brawo Arczi! Jestem z Ciebie dumna :D Świetnie się zachował broniąc Tośki ;3 Tośka za to postawiła się rodzicom i na szczęście db się to dla nidj skończyło ;)
    Pozdrawiam i weny ;*
    PS:Przepraszam za poślizg ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dużo zajęło mi czasu żeby coś napisać. I pierwsze co przyszło mi na myśl matko bosko jakie to dziecko będzie znerwicowane. ;) Rozumiem Cię co to znaczy brak czasu ale niestety czasem i przyjaciele nie potrafią zrozumieć, że coś jest ważniejsze więc co będziemy wymagać od ludzi którzy nas dobrze nie znają i myślą, że doba u osób zajętych ma więcej godzin i powinny znaleźć czas na co kolwiek innego.

    Jeżeli chodzi o opowiadanie zakochałam się w walecznym Arturze, taki z niego prawdziwy facet a nie ciepłe kluchy. Podoba mi się to :) Po za tym bardzo szkoda mi Toski bo jednak rodzice to rodzice a usłyszeć takie słowa to jednak jest ból. Ale ważne ze ma do kochania Artura i za niedługo dzieciątko. A Winiarscy powinni się odpimpac. Niech Artur i Antonina wezmą ślub to już nie będzie Winiarska i problem z głowy :D

    Co do studiów musiałam zrezygnować z mojego kochanego Krakowa i filologii rosyjskiej. Życie człowieka nie rozpieszcza. Teraz zmaist studiów mam lekarzy. Może na następny rok.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasem mam ochotę zabić samą siebie, za to, że wzięłam za dużo na głowę i na nic nie mam czasu (a jak mam, to marzę tylko o swoim łóżku), więc rozumiem i będę czekała tyle, ile będzie trzeba (jakbym sama zaglądała regularnie).
    Rozdział rewelacja! Jak ja mam ochotę podusić rodzinę Tośki i wycałować po tym rozdziale Artura. No bomba! Oni się kochają i wreszcie nie mają zamiaru tego ukrywać. Mam tylko nadzieję, że wszystko będzie dobrze i do rozwiązania nic złego się nie wydarzy.
    Studia? Po co komu studia? Rzucić diabelstwo :) (już widzę minę mojej promotorki w październiku)
    Pozdrawiam i czasu! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie tłumacz się. ;) Jeśli komuś coś nie pasuje, to ma najwyraźniej problem i niech sobie go rozwiąże.
    Boże, ile Tośka jeszcze będzie musiała znieść ze strony rodziców i brata? Jak długo jeszcze będą ją obrażać, poniżać i ukrywać? Kompletnie ich nie rozumiem. A Michał? Może chociaż on coś zrozumie, może wstawi się za nią?
    Ale bardzo się cieszę z postawy Artura. Walczy jak lew w jej obronie i naprawdę zasłużył na uznanie. ;)
    Przepraszam, że nie zawsze komentuję, ale możesz mieć pewność, że czytam ;)
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie przejmuj się :) my czekamy na kolejny rozdział z niecierpliwością ;]

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem co chcieli osiągnąć rodzice i brat Tosi. Dobrze, że Artur zaproponował "ucieczkę". W którym miesiącu jest Tosia?

    OdpowiedzUsuń
  13. Napiszesz coś tu jeszcze kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisane jest to w taki sposób, jakby nie pisała od roku, czy dwóch. A to dopiero ponad miesiąc. Znam kilka blogów, gdzie są takie przerwy i autorki nie tłumaczą się. Daj na wstrzymanie. Wydaje mi się, że jeszcze zobaczymy tu epilog.

      Usuń