- Tośka! Mam cię w końcu!
- Zostaw mnie!- warknęłam, wciąż się szarpiąc. Zdołał mnie odwrócić twarzą do siebie i dopiero wtedy dostrzegł mój mocno zaokrąglony brzuch.
- Jesteś w ciąży?!- Nie wiem czy był bardziej zaskoczony, czy wkurzony.
- Jestem! I co z tego?
- Co z tego?! Czy dla ciebie zawsze wszystko musi być takie łatwe!
- A co? Boisz się, że przyniosę wstyd wspaniałej rodzinie Winiarskich?! Nie obawiaj się! I tak świat nie wie o moi istnieniu!
- Przestań pajacować i wróć do domu! Wiesz co rodzice przeżywają?!
- A wiesz co ja przeżywałam przez te wszystkie lata?! Nie! Weź się ode mnie i spieprzaj do swojego idealnego życia!
- Tośka! Kurwa mać!
- Zostaw mnie! Świetnie sobie radzę i to bez was!
- Właśnie widać- powiedział puszczając mnie i znacząco patrząc na mój brzuch.- Z kim to?
- Z emigrantem! Kochamy się i za niedługo wyjeżdżamy do... Arabii Saudyjskiej! Rodzicom albo przedstaw tę wersje i powiedz, że będziemy żyć z handlu prochami albo powiedz, że umarłam. Chociaż nie! Po prostu mnie ignorujcie i pouczajcie! Ten jazgot usłyszę w każdym miejscu na świecie!- warknęłam i ruszyłam dalej przez parking.
- Stój!
- Bo co? Siłą mnie zatrzymasz? A może pójdziesz za mną? Wątpię, zaraz się zbieracie w drogę powrotną także adios!- machnęłam na niego ręką i poszłam w swoją stronę. Czułam na sobie jego wzrok. Nie mógł mnie zobaczyć z Arturem. Rozglądałam się za drogą szybkiej ewakuacji i dostrzegłam ją w taksówce. Szybko sprawdziłam stan pieniędzy w portfelu i wsiadłam do samochodu. Podałam kierowcy adres i prosiłam o szybkie dotarcie na miejsce. Wolałam wykluczyć wszelkie szanse Michała na śledzenie mnie. Chociaż, czy to byłoby aż tak trudne wytropić mnie w tak małym mieście?
- Należy się trzydzieści złotych- usłyszałam znudzony głos taksówkarza. Pośpiesznie podałam mężczyźnie banknoty i wręcz wybiegłam z auta. Wyciągnęłam komplet kluczy i rozglądając się sama nie za bardzo wiedząc za czym weszłam do klatki. Pierwszy raz tak szybko sama pokonałam schody wiodące na piąte piętro. Trzęsącymi się rękoma otwierałam mieszkanie, dopiero będąc już w nim poczułam namiastkę bezpieczeństwa. Wzięłam kilka głębokich oddechów. Syknęłam i chwyciłam się za podbrzusze, czując dość silny skurcz. Zdenerwowanie związane ze spotkaniem z bratem było niczym w porównaniu ze strachem jaki odczuwałam na myśl o konfrontacji z Szalpukiem. Poszłam do sypialni i usiadłam na łóżku opatulając się kocem. Postanowiłam na siatkarza poczekać w ciszy. Każda sekunda wydawała się wiecznością. Nasłuchiwałam jego charakterystycznych kroków, ale w tle tykał tylko zegar. Po jak dla mnie za długim czasie usłyszałam dźwięk otwieranego zamka, trzask zamykanych drzwi, odłożenie torby treningowej, odwieszenie kurtki. Wszystkie czynności w tradycyjnej kolejności, ale wykonywane o wiele wolniej. Po chwili przyjmujący pojawił się w sypialni i usiadł na łóżku tuż obok mnie.
- Widziałeś wszystko?- spytał cicho, a on w odpowiedzi pokiwał głową.- Powiedz coś... Cokolwiek...
- Co ci mam powiedzieć?- warknął.- Jak się czuje kiedy robisz ze mnie kretyna?!- podniósł głos i wstał.- Nie wierzę! Po prostu nie wierzę! Przecież mówiłaś...
- Wiem co mówiłam!- przerwałam mu.- Tak zmyśliłam ci nazwisko, ale co to ma za znaczenie w tym momencie?!
- Co to ma za znaczenie?! No kurwa żadne! Tylko to, że jesteś siostrą jednego z najlepszym przyjmujących w kraju!
- Nie chcę nią być! O to w tym wszystkim chodzi! Wszyscy zawsze patrzyli na mnie przez pryzmat tego kim jest Michał! Jeśli ktoś mnie lubił to dlatego, że się dopasowałam, albo dlatego, że byłam z fantastycznej rodziny Winiarskich! Unikałam siatkówki jak ognia, bo nie chciałam być jak on! Chciałam, żeby ktoś w końcu mnie dostrzegł jako kogoś innego! A wszystko co robiłam było zbywane śmiechem! Wiesz jak to jest się wychowywać bez miłości? Bez akceptacji? Wiem, okłamałam cię, to nie było fair, przyznaję! Ale to po raz pierwszy w życiu dało mi szansę, żeby ktoś pokochał mnie za to jaka jestem, a nie skąd pochodzę! W ogóle chyba po raz pierwszy ktoś mnie pokochał...- dodałam już ciszej.
- Mogłaś mi spokojnie powiedzieć- zapewnił już łagodnym głosem.
- Bałam się- przyznałam.- Czy on wie, że my....?
- Nie. Wolałem nie rzucać się w oczy i porozmawiać pierwsze z tobą- usiadł ponownie bliżej mnie.- Czy teraz skoro już znam twój straszny sekret, możesz mi opowiedzieć o wszystkim?- spytał, pocieszająco się do mnie uśmiechając. Pogładził delikatnie palcami mój policzek i nieco uspokojona, postanowiłam spróbować opowiedzieć całą prawdę. Najtrudniej było wypowiedzieć pierwsze zdanie. Potem już nikt nie byłby w stanie powstrzymać całego potoku słów, który ze mnie wypływał.
- Michał grał w siatkówkę odkąd pamiętam. W dodatku szybko to przyniosło mu rezultaty. Rodzice mogli się nim spokojnie chwalić. Jako, że jest między nami duża różnica wieku, to od zawsze miałam go naśladować, stawali mi go za wzór. Nie mam łatwego charakteru i nigdy nie miałam. Chciałam zrobić coś innego. Ale w świecie, w którym się urodziłam musiałeś robić coś co się liczy. Być prawnikiem, lekarzem, uprawiać sport i odnosić sukcesy. Moje marzenia się nie liczyły. Miałam tylko spełniać kolejne oczekiwania. Łatwo w takiej rzeczywistości się pogubić. Rodzice byli jacy byli ale to nie zmieniało faktu, że chciałam, żeby mnie zaakceptowali, żeby mnie kochali. Starałam się na siebie zwracać uwagę na wiele sposobów. Zaczęło się niewinnie. Najpierw nie chciałam oglądać meczy w telewizji, słuchać o zasadach gry, potem chodzić na mecze, grać w siatkę na w-fie. Robiłam wszystko, żeby od tego świata się odciąć. Nic nie poskutkowało. Więc próbowałam dalej. Pierwsze wagary, piwko, noc poza domem, policja która mnie musiała przywieźć do domu, bójka. Raz chciałam wyciągnąć rękę do nich. Zapisałam się na kurs gotowania. Jakoś zawsze chciałam to robić. Wróciłam do domu... Praktycznie mnie wyśmiali. Pomyślałam, że skoro nie mogę żyć po swojemu to chociaż zrobię wszystko, żebym nie musiała żyć tak jak oni tego ode mnie oczekują. Zaczęły się narkotyki. Naprawdę czułam i nadal czuję do nich wstręt. Nie chciałam tego... Każda igła, którą wbijałam w żyłę była torturą. Za każdym razem musiałam się do tego zmuszać, ale chciałam zniszczyć ich idealny świat. W końcu praktycznie mnie z niego wymazali. Nie chwalili się mną bo nie było czym. Dlatego w całej Polsce wszyscy myślą, że Michał Winiarski to jedynak. Stwierdzili, że trzeba mnie dać na odwyk. Ja nie potrzebowałam odwyku. Ja tylko chciałam akceptacji i miłości. Gdy odebrali mnie z ośrodka myśleli, że w końcu będę żyć tak jak oni by tego chcieli. Nie wytrzymałam... Wzięłam to co mieli w portfelach i uciekłam pierwszym pociągiem jaki był. Zabijali mnie co dnia. Michał dzisiaj powiedział, że się o mnie martwią. Miałam ochotę zaśmiać mu się w twarz. Martwiło ich tylko to, że sytuacja wymknęła im się spod kontroli, że w końcu postawiłam na swoim.
- Wiesz, że nigdy nie wygrasz, jeśli wciąż będziesz uciekać?
- Wiem, kiedyś nadejdzie ten dzień, w którym wyjdę na prostkę, stanę się kimś i zapukam do ich drzwi. Wtedy to oni będą zabiegać o nić porozumienia, a ja będę powtarzać im to co mi mówili przez te wszystkie lata. Uwierz mi, że wiesz o mnie więcej niż którekolwiek z nich- chwyciłam jego twarz w swoje dłonie, niepewnie spoglądając mu w oczy.- Nie gniewaj się. Jestem w stanie zrobić dla ciebie wszystko bylebyś się nie gniewał...
- Nawet zapoznać się z siatkówką?- spytał, próbując nieco rozładować atmosferę.
- Nawet zapoznać się z siatkówką- potwierdziłam, parskając śmiechem. Pocałował mnie lekko w usta, a następnie przytulił mnie do siebie, miażdżąc w niedźwiedzim uścisku.
- Jesteś wspaniała. Byli głupi chcąc cię zmienić.
***
Przepraszam za spóźnienie. Jako, że zawaliłam nakładam na siebie karę i postaram się we wtorek/środę dodać rozdział. Mam nadzieję, że taka rekompensata Wam wystarczy :) Przepraszam za stan rozdziału. Pisany w tej chwili na szybko ;(
Przepraszam za spóźnienie. Jako, że zawaliłam nakładam na siebie karę i postaram się we wtorek/środę dodać rozdział. Mam nadzieję, że taka rekompensata Wam wystarczy :) Przepraszam za stan rozdziału. Pisany w tej chwili na szybko ;(