Strony

sobota, 23 kwietnia 2016

Rozdział 16

    Tego wieczoru nie umiałam znaleźć sobie miejsca. Po rozmowie z siatkarzem chodziłam od kąta w kąt. Nie sądziłam, że jego spotkania z inną dziewczyną, aż tak bardzo mnie zabolą. Przecież nie planowałam, żeby coś między nami się zmieniło. Wprowadzając się do niego myślałam, że wszystko zostanie tak jak było. Wtedy dałabym sobie głowę uciąć, że wciąż pozostanie dla mnie tym samym irytującym, wyprowadzającym mnie z równowagi siatkarzem, którego poznałam. Jakim cudem  udało mu się to zmienić? Popełniłam błąd. Pozwoliłam ponownie się uwiązać. Może i wcześniej był dla mnie nikim. Jednak wtedy byłam zamknięta na wszystko i wszystkich. Mogłam z ludźmi rozmawiać, poznawać ich, ale nigdy dopuszczać zbyt blisko siebie. Odgrodziłam się wysokimi murami od otaczającej mnie rzeczywistości. Byłam w stanie w niej funkcjonować, ale ona nie mogła mną zawładnąć. Teraz wpadłam w jej zasadzkę. Popełniłam najgorszy z możliwych błędów- pozwoliłam sobie, by ktoś mnie poznał, by uniezależnił mnie od siebie. Wcześniej miałam pod górkę, ale zawsze SAMA znajdowałam wyjście z sytuacji. Jak ciężko nie było, miałam siebie. Aczkolwiek moja samowystarczalna, zaradna strona odeszła. Nie wiedziałam jak poradzić sobie z kompletnie nowym, wcześniej nie znanym mi osobiście problemem.
Właśnie tak, Antonino. W końcu przyszedł ten czas, kiedy miałaś okazję poznać gorzki smak zazdrości. Kąciki ust delikatnie wykrzywiły się w coś na kształt uśmiechu. Śmiałam się z ludzi, którzy wpadali w zasadzkę własnych uczuć. Dziwiłam się, dlaczego skoro cierpią, nie są w stanie ich po prostu kontrolować, trzymać na wodzy, bądź też uciszyć. Los zaśmiał mi się w twarz czyniąc mnie zakładnikiem własnych doznań. Byłam w szoku. Uczucia i emocje, którym przez wiele lat nie dałam dojść do głosu, atakowały mnie wszystkie na raz. Im bardziej się opierałam, tym mocniej na mnie oddziaływały. Nie miałam pojęcia jak na nimi zapanować.
Zaczęłam rozumieć, po co ludziom przyjaciele. Gdybym takowych miała mogłabym pójść i się wyżalić. Na samą myśl zaniosłam się śmiechem. Tak bardzo broniłam się przed bliskością z drugim człowiekiem, podporządkowując sobie ku temu wszystkie swoje działania, a teraz okazuje się, że jedyne co robiłam to wbijałam sobie nóż w plecy. Było mi samej tak dobrze... Dlaczego tak nie mogło zostać?
- Już jestem- usłyszałam głos Szalpuka, który wydawał się być cały w skowronkach.- Jak się czujesz?- spytał nieco poważniejąc.
- Dobrze- wzruszyłam ramionami, wciąż wpatrując się w telewizor.
- Jestem wykończony- opadł na kanapę tuż obok mnie.
- Jak było na spotkaniu?- udałam zainteresowanie. Na moje słowa siatkarz zaczął wiercić się na kanapie.
- W porządku- odpowiedział ostrożnie, wyraźnie unikając mojego spojrzenia.
- Co ci jest?
- Nic... Tylko... Bo wiesz...- wyraźnie nie wiedział jak zacząć.
- Podoba ci się?- zamarł słysząc moje pytanie.
- Może trochę... Tylko bo my... Bo niby ten, ale ta noc...- miotał się coraz bardziej. Miał wyrzuty sumienia. Wolałby, żeby tamto się nie wydarzyło. Teraz mógłby bez poczucia winy, zarywać do tej lafiryndy. W tamtym momencie był jak otwarta księga- wszystko mogłam wyczytać z jego twarzy.
- Nie przejmuj się tym- przerwałam mu.- Umówiliśmy się, że między nami nic więc między nami nic- nawet nie zdawał sobie sprawy jak trudno przyszło mi wyśmiać jego obawy, jak ciężko było mi wypowiedzieć to swobodnie, jak z każdym słowem, które wychodziło z jego ust moje serce umierało.
- Na serio?- zdziwił się.
- Serio. Więc masz drogę wolną i może lepiej skończmy ten temat, bo zaczyna się robić jakoś dziwnie.
- Może moglibyśmy, kiedyś pójść gdzieś w trójkę?
- W trójkę?
- Będzie fajnie!- przekonywał mnie.
- Pewnie, czemu nie?- zaśmiałam się sarkastycznie, a on zachwycony swoim nowym pomysłem, nawet tego nie wyczul.- Ja już pójdę spać. Trochę jestem zmęczona- musiałam się jakoś ratować. Jeszcze chwila i albo bym go zabiła, albo zaczęła ryczeć. Żadna z tych opcji nie wchodziła w grę.
   Następnego dnia czułam się jeszcze gorzej niż dnia poprzedniego. Po zjedzeniu śniadania, w czasie którego tylko lustrowałam wzrokiem Artura, który był cały czas wgapiony w telefon, nie wytrzymałam. Musiałam wyjść i wyrzucić komuś moje złości.
- Idę do restauracji, odwiedzić chłopaków- oznajmiłam.
- Aha- usłyszałam tylko w odpowiedzi. Pokiwałam ze zrozumieniem głową i opuściłam tę jaskinie zakochanego kundla. Byłam tak bardzo wściekła, że chyba pobiłam rekord jeśli chodzi o drogę do pracy.
- Witam was panowie!- niemalże krzyknęłam, wchodząc do kuchni od strony zaplecza.
- O, patrzcie kto nas odwiedził!- zaśmiał się Henio. Jednak widząc moją minę, kiedy to usiadłam na krześle naprzeciwko niego, rzucając przy okazji torbę o ziemię, uśmiech zszedł mu z twarzy.- Aha, problemy w raju!
- Nie ma żadnych problemów w raju bo ten raj nie istnieje!- zaprotestowałam.
- Czyżby gołąbeczki się pokłóciły?- usłyszałam naszego kelnera.
- Krzysiu, jakie do jasnej cholery gołąbeczki? Macie coś słodkiego?- spytałam rozżalona.
- Ciasto czekoladowe i ogórki kiszone proszę bardzo- kucharz postawił mój tradycyjny zestaw depresyjny.
- O, pamiętałeś!- zachwyciłam się i od razu zabrałam się za konsumowanie. Kiedy już skończyłam z deserem i chwyciłam się za ogórki, przyszedł mi sms.- No ja go kurwa, kiedyś zabije!- poskarżyłam się.
- No to opowiadaj- zachęcił mnie szef kuchni.
- Wyobraźcie sobie, że spotkał jakąś starą koleżankę- prychnęłam.- I teraz nic nie robi od samego rana tylko patrzy w telefon i pisze z ta wywłoką! A! Zapomniałabym! Uznał za wspaniały pomysł, żebyśmy się w trójkę gdzieś wybrali! Na przykład do kina, dzisiaj- wskazałam palcem na swój telefon, gdzie wciąż widniała wiadomość od siatkarza.
- Nie pasuje ci ta dziewczyna?
- Żebyś wiedział, że mi nie pasuje- odpowiedziałam z pełną buzią.
- To weź kogoś na to spotkanie- doszedł mnie zza pleców odgłos zupełnie nieznany. Powoli odwróciłam się i moim oczom ukazał się dość przystojny, ale jakże wysportowany mężczyzna.
- To jest...-  zaczął Henio, ale nie dane mu było skończyć.
- Błażej- przedstawił się, wyciągając do mnie rękę. Ostrożnie ją uścisnęłam, chcąc zapaść się pod ziemię.- Przyszedłem z agencji pracy tymczasowej na twoje miejsce.
- Tośka. Przepraszam nie zauważyłam cię.
- Nic nie szkodzi- zaśmiał się.
- No właśnie szkodzi! Jadłam ciasto, zagryzając ogórkiem, nie dbając przy tym o jakieś resztki manier. Ale wróćmy do twojego pomysłu.
- Jeśli weźmiesz kogoś ze sobą albo ten koleś oszaleje, a jeśli nie to przynajmniej nie będziesz się czuła jak piąte koło u wozu- wzruszył ramionami.
- To całkiem dobry plan- przyznałam.- Ale nie dostrzegasz jednej malutkiej rzeczy. Tego- wskazałam na swój już dobrze widoczny brzuch.- Umiem wyrywać facetów. Naprawdę!- zapewniłam.- Ale na to nikt nie leci.
- Weź nowego- zaproponował Krzysiek, a reszta natychmiast poparła jego pomysł.
- Nie, nie musisz...
- To żaden problem. Jak się umawiamy?- spytał, a ja nie mając lepszych opcji, zgodziłam się na wszystko.
- O 19 30 tutaj? Ja tu jeszcze trochę posiedzę póki ten kretyn nie ruszy się na trening.
- No to jesteśmy umówieni- uśmiechnął się do mnie i wrócił do sowich obowiązków.
- Jesteś jeszcze głodna?- spytał Adam- szef kuchni. Popatrzyłam na niego z politowaniem.- A no tak, zapomniałem. Ciąża i te sprawy, zawsze jesteś głodna- powiedział, recytując z pamięci frazę, którą już wielokrotnie ode mnie usłyszał, a ja pokiwałam głową.- Zrobię ci coś dobrego.
- Dziękuje- powiedziałam przepełniona wdzięcznością i miłością do ludzi, którzy mieli ochotę mnie karmić.

   Wieczorem zgodnie z planem, wystrojona czekałam na Błażeja pod restauracją. Nie byłam już tak bardzo przerażona, tym całym "genialnym" pomysłem Szalpuka. Nawet byłam odrobinę ciekawa jak wygląda ta dziewczyna. Jednak moje myśli zajęły się kimś innym. Kimś ubranym w idealnie dopasowaną koszulę, podkreślającą idealnie wyrzeźbione mięśnie. Od tego idealnego ciała udało mi się odwrócić wzrok dopiero, kiedy owy osobnik założył płaszcz, zasłaniający- powtórzę po raz kolejny- idealnie wyrzeźbione ciało. Jeden z nielicznych momentów, w którym brakowało mi słów.
- Cześć, przepraszam za spóźnienie, ale musiałem jeszcze coś tu załatwić.
- Nie ma sprawy- machnęłam ręką, dziękując samej sobie, że postanowiłam się jako tako prezentować i poświęciłam swojemu wyglądowi więcej czasu niż zazwyczaj.
- To co idziemy? Zaparkowałem tam dalej.
- W takim razie chodźmy- chwyciłam go za ramię, wciąż nie mogąc przestać myśleć o jego- jak zapewne się domyślacie- idealnym ciele.
Drogę do kina zleciała nam na rozmowie. Nawet się nie obejrzałam, a już trzeba było wysiadać i iść na spotkanie z moim współlokatorem i jego piękną godzillą.  Ale byłam tym faktem już nieco mniej zmartwiona niż wtedy, kiedy się o tym spotkaniu dowiedziałam. Na umówionym miejscu, czekał już Szalpuk zajęty rozmową zapewne ze swoją wybranką. Gdy tylko mnie zobaczył na jego twarzy pojawił się szok.
- Cześć!- przywitałam się wesoło.- Jestem Tośka- wyciągnęłam rękę do swojej konkurentki.- Proszę poznajcie to jest Błażej. Pomyślałam, że czemu nie spotkać się w czwórkę- wzruszyłam ramionami z uśmiechem. Zapowiadał się ciekawy wieczór...
***
Moje ukochane,
W związku z tym, że za troszkę ponad tydzień pierwsze egzaminy maturalne nie wiem, czy nastepny rozdział pojawi się za tydzień, czy też za dwa. Oczywiście postaram się, aby tak było, ale nie dziwcie się jeśli nie uda mi się nic dodać.
Dziękuje za liczne komentarze pod ostatnim rozdziałem :)
Mam nadzieję, że do następnej soboty <3
Ps; Kochane Anonimy, proszę podpisujcie się, aby w jakikolwiek sposób można Was było można rozróżnić <3

13 komentarzy:

  1. No nie, tego po Tośce to bym się nie spodziewała... :D A reakcja Szalpuka musi byś bezcenna :)
    Rozdział genialny, a czytanie go to przyjemność :D Czekam na kolejny, choćby się miał pojawić nawet za miesiąc :D <3
    Buziaki i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawi mnie bardzo czy Szalpuka szlak jasny trafi! I mam nadzieje że Błażej tu i ta dziewczyna zbytnio nienamieszają.

    OdpowiedzUsuń
  3. Coraz ciekawiej. Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  4. To może w tym tygodniu jeszcze jeden? Bo w takim momencie skończyłaś dziewczyno :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Heh 😀 Antonino U made my day xd
    A dobrze mu tak xd
    Ogłaszam wszem i wobec, że Tośka przeszła samą siebie xd

    P.S. Powodzenia na maturze :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kobieto, nie denerwuj mnie. Jak ty to sobie wyobrażasz? Skończyłaś w TAKIM momencie i jest prawdopodobieństwo, że następny będzie dopiero za tydzień?! Chyba nie wytrzymam xd
    I ja mam nadzieję, że ten cały Błażej pójdzie w pizdu, a najlepiej będzie, jak go Szalupa przegoni 😂
    Jak dobrze mieć kogoś, kto cię zawsze pocieszy, nakarmi. Tacy ludzie to prawdziwy skarb! Chciałabym kogoś takiego mieć 😂
    W każdym razie, niecierpliwie czekam na następny, bo jestem ciekawa przebiegu tego spotkania 😂
    Pozdrawiam bardzo cieplutko,
    DarkSide ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Tylko facet może wymyśleć tak idiotyczny pomysł wziąść swoją przyszłą i obecną nie doszłom Ale jednak matkę swojego dziecka do kina trójkąt jak się patrzy ten Artur to nie myśli... Ech zdenerwował mnie... Z mojego serduszka znikły wszystkie obawy. Ale nie podoba mi się tej Błażej i Nowa zdobycz Arturka. Chociaż nadzieja jest, że Błażej wpadnie w oko tamtej i wszystko będzie dobrze Ale znając życie nie będzie i ileż może być cukru w cukrze :) Dobrze, że Tosia ma do kogo pójść się wygadać i zjeść to na co ma ochotę bez napadu na jej osobę :D A pamiętajmy głodna kobieta w ciąży to zła kobieta (nawet bez ciąży jak głodne to istne diablice :D ) Już się nie mogę doczekać następnego nie ważne czy będzie za tydzień czy dwa będzie rewelacyjny jak zawsze a matura najważniejsza, sama też pisze, więc trzymam mocno kciuki. I powodzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Szlulpa, co Ty robisz!
    I bardzo dobrze, że Tośka zabrała ze sobą Błażeja! Bardzo, kurde, dobrze. W sumie jest ok, ale jednak nie jest ok. Bo Szlpuczek za bardzo wymyśla, chyba nie wie co ze sobą zrobić. Geniusz się znalazł. Eh..... dobra idę się denerwować gdzie indziej. Może przy arkuszach z biologii, albo może lepiej z matmy...
    Pozdrawiam i trzymam kciuki za maturkę! Zdamy to! Bo jak nie my to kto? No nikt xd

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział. Już nie mogę doczekać się kolejnego.
    Powodzenia na maturze

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja się nie będę denerwować, o nie. Jeszcze bym mogła szanownego Szalpuka uszkodzić niechcący :) A ja ci powiem, że dobrze. Może właśnie dzięki temu zrozumieją, ile dla siebie znaczą, i coś z tym zrobią w końcu.
    Ja tam ciekawa jestem co z tym tajemniczym bratem, no ile nas można trzymać w niepewności, kto to.
    Czekam na następny :)
    Powodzenia na maturze (mam maturzystkę w domu, więc wiem, że stres macie ogromny) :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No nie, w takim momencie urwać. Bestio!
    Ale poczekamy, a ty przygotowuj się spokojnie do matury. To najważniejsze. Życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń