Strony

sobota, 27 lutego 2016

Rozdział 8

    Jedyne co nam pozostało to czekać na wyniki badań. Jednak, żeby się ich doczekać musieliśmy się skupić na tym, żeby się nie pozabijać. A o to wcale nie było trudno.
- Tośka widziałaś gdzieś nutellę?- usłyszałam głos Szalpuka z kuchni i zamarłam. Ze strachem spojrzałam na dwa puste słoiki, leżące na stole, z czego jeden był po ogórkach kiszonych, a drugi po nutelli.- Tośka, pytam się ciebie coś?- ponownie się odezwał siatkarz. W panice zabrałam dowód zbrodni i zaczęłam z nim krążyć po salonie, myśląc gdzie by go tu schować. Kiedy do moich uszu dotarł dźwięk, kroków przyjmującego, nie pozostało mi nic innego jak schować słoik za kanapę.- Czy ty mnie słuchasz?- spytał.- I co ty tam robiłaś?- zdziwił się.
- Nic- odpowiedziałam za szybko. Była to jedna z najgorszych rzeczy jakie mogłam powiedzieć, bo zwykle zawsze równała się przyznaniu do winy.
- A to co to jest?!- podniósł łyżkę ze stołu, ubrudzonej zdradzieckim kremem. Skuliłam jak dziecko, które coś przeskrobało.- Mam patrzeć co chowałaś za kanapą?- popatrzył na mnie wyczekująco. W odpowiedzi tylko pokręciłam głową.- Kobieto, ja cię nie rozumiem! Pytałem się ciebie, czy ci nie kupić, ale nie!
- Aturek no tak mi wyszło nie chcący!- zaczęłam się bronić.
- Arturek?- powtórzył za mną i popatrzył jak na kosmitkę.
- A jak mam do ciebie ładnie powiedzieć, żebyś na mnie nie wrzeszczał? Pajacu? Skunksie? Kretynie?
- No, no, no! Tylko bez takich!- zaprotestował.
- Sam widzisz! Skąd miałam wiedzieć, że będę miała na nią chęć?
- Bo podobno każdy ma mózg. Właśnie, podobno- prychnął.
- Ty debilu- syknęłam i w jednej chwili przestałam być milusia.Wstałam z miękkiego siedzenia w rękach wciąż trzymając poduszkę. Mierzyłam Szalpuka nienawistnym spojrzeniem, podchodząc do niego powoli.- Że niby nie mam mózgu tak?- siła mojego spojrzenia sprawiła, ze siatkarz zdał sobie o zbliżającej się i wywołanej przez niego burzy. - Nie daruje ci!- krzyknęłam i zaczęłam go bić poduszką!
- Uspokój się wariatko!- próbował przemówić mi do rozsądku, ale jakbym była głucha na jego słowa.
- Kretynie! Idioto!- wymyślałam coraz to nowsze przezwiska. Koniec końców udało mu się zablokować moje ciosy i ograniczyć moje ruchy.- Puść mnie!- zażądałam, kiedy był -można powiedzieć przytulony- do moich pleców.
- To sobie daj na wstrzymanie!- gdzież ja bym odpuściła. Zaczęłam się wić i wyrywać. Trudno było mu mnie utrzymać. Nie wiem jak zawędrowaliśmy do kuchni. Udało mi się wyswobodzić rękę i praktycznie po omacku szukałam czegoś, nawet nie mam pojęcia czego. Natrafiłam na coś miękkiego i okrągłego. Chwyciłam i bez zastanowienia rozpłaszczyłam o głowę przyjmującego.
- Coś ty zrobiła?!- puścił mnie w jednej chwili. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Po twarzy spływał mu sok z pomidora. Nie mogłam wytrzymać i buchnęłam śmiechem.- Takie to zabawne?- spytał, a ja pokiwałam głową, śmiejąc się w dalszym ciągu. Chłopak z wrednym uśmieszkiem wziął pomidora i zaczął się do mnie zbliżać.
- Szalpuk stój gdzie stoisz!- zażądałam, natychmiastowo przestając się śmiać. Ale on nic nie robił sobie z moich słów. Bez najmniejszego wysiłku "upiększył" moje włosy, a także pomalował twarz. Nie mogłam się nie odegrać... I tak w krzykach pomieszanych ze śmiechem, przez ręce przewijały się kolejne pomidory, a kiedy się skończyły w ruch poszły jajka. Nasze poczynania przerwał dzwonek do drzwi. Popatrzyliśmy po sobie i poszliśmy otworzyć. Siatkarz popatrzył przez wizjer i zaklął pod nosem. Wziął głęboki oddech i uchylił drzwi.
- Witam aspirant Grzegorz Troczek i Michał Wołacz. Dostaliśmy wezwanie, że z tego mieszkania dochodzą niepokojące odgłosy. Możemy wejść sprawdzić, czy wszystko w porządku?- siatkarz bez słowa wpuścił policjantów do mieszkania. Dopiero, będąc w korytarzu przyjrzeli nam się dokładnie.- O matko- wyrwało się jednemu.- Tym razem nie kotlet?- spytał, starając się ukryć uśmiech.
- Da pan wiarę, że rzucił we mnie pomidorem, a potem jajkiem?- poskarżyłam się.
- Sama zaczęłaś!- bronił się chłopak.
- Bo zasłużyłeś- tupnęłam nóżką niczym obrażona dziewczynka.
- Proszę państwa, my naprawdę wiele rozumiemy, ale proszę się trochę opanować, bo sąsiedzi myślą, że się chcecie pozabijać.
- Nie kuś pan- mruknęłam pod nosem.
- Ale skoro nikomu nic nie jest, to my już podziękujemy- pożegnali się i wyszli. Szybka wizyta.
- Koniec na dziś- zarządził przyjmujący, a ja nie protestowałam.- Idę pierwszy pod prysznic- oznajmił, ŚCIĄGAJĄC koszulkę. Dlaczego on mi to robił? Popatrzyłam tęsknie na to boskie ciałko, wyzywając się w myślach, że miałam okazję je dotykać, a praktycznie tego nie pamiętałam.
- Dlaczego ty?- oprzytomniałam.
- Bo tak- wzruszył ramionami.
- Na pewno nie! Pindrzysz się zawsze godzinę! Mi to zajmie krócej- uznając to za wystarczający argument ruszyłam do łazienki, ale Artur nie robił sobie nic z moich słów. W skutek czego pobiegliśmy pod prysznic.
- Pierwsza!- ucieszyłam się, kiedy to ja wygrałam "wyścig o kabinę prysznicową". Jednak chłopak jak gdyby nigdy nic wszedł do niej za mną.- Mogę wiedzieć, co ty robisz?
- Zapomnij, że zawsze wyjdzie na twoje. Masz dwie opcje albo kąpiesz się ze mną albo wychodzisz- uśmiechnął się cwaniacko.
- Dobra- stchórzyłam i wyszłam z łazienki, czekając grzecznie na swoją kolej.

   Czas mijał a u nas było względnie spokojnie. Mam na myśli spokój taki na jaki było nas stać. Innymi słowy policja nas nie odwiedziła.
- Gdzie jesteś?- w telefonie usłyszałam zdenerwowany głos Szalpuka.
- Wychodzę z pracy, a co?
- Przyszły wyniki...
- I?
- Nie otwierałem. Poczekaj pod restauracją, jestem już w drodze.
- Czekam- powiedziałam i rozłączyłam się.
- Myślałaś, że cię w końcu nie znajdę?
- Czego chcesz?- odwróciłam się w stronę Markusa.
- Wracamy do domu- pociągnął mnie za rękę w kierunku swojego samochodu.
- Zapomnij człowieku! Nie bądź śmieszny!
- Wiesz, że mi się nikt nie sprzeciwia. Wsiadaj albo...
- Albo co?
- Nie będę z tobą dyskutował- oznajmił i ponownie zaczął mnie szarpać. Nie mogłam się tym razem tak po prosu dać potraktować. Wyrywałam się, śmiejąc mu się przy tym w twarz. Wiedziałam, że swoim zachowaniem wnerwiam go jeszcze bardziej. W oddali usłyszałam trzask drzwi samochodowych, potem szybkie kroki. Po chwili zostałam uwolniona od napastnika, spojrzałam na swojego wybawcę, czując  ulgę, że to właśnie Szalpuk.
- Zostaw ją- zażądał bardzo spokojnie. Markus popatrzył na swojego rywala, a potem na mnie. Przekalkulował swoje szanse i odpuścił.
- Jeszcze się spotkamy- oznajmił i po chwili już go nie było.
- Nic ci się nie stało?- spytał siatkarz, a ja pokręciłam przecząco głową.- To chodźmy.
Droga powrotna była krótka, zbyt krótka i szczerze powiedziawszy pamiętam ja jak przez mgłę. Zdarzenie z przed restauracji odeszło szybko w zapomnienie, ponieważ myśli każdego z nas były przy białej kopercie, która czekała, żeby ją otworzyć.
- To co? Gotowa?- spytał siatkarz, trzymając w rękach papier.
- Otwieraj- zażądałam. Modliłam się w duchu, żeby to nie było jego dziecko. Mogło być każdego innego. Ale nie siatkarza i to takiego, który gra w reprezentacji. - I co?- ponagliłam go.

***
Muszę Wam to zrobić i dowiecie się za tydzień, czy modlitwy Tośki zostaną wysłuchane ;)
Dziękuje za komentarze pod ostatnim rozdziałem ;) Naprawdę cieszy mnie nawet jak ktoś napisze choć 1  słowo więc jestem wdzieczna za każdy komentarz ;)
Do następnej soboty <3

29 komentarzy:

  1. Błagam o nastepny błagam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety, w klasie maturalnej nie dam rady pisać więcej niż 1 tygodniowo :(

      Usuń
  2. jak mogłaś skończyć w takim momencie? jak ja mam wytrzymać tydzień w niepewności? no jak?

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wiem gdzie mieszkasz ale chyba zacznę poszukiwania jak przerwiesz w takim momencie raz jeszcze xd
    ja chce szybko kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. możesz zacząć mnie szukać, bo ja będę to robić rutynowo ^^

      Usuń
    2. chętnie się przyłączę :D

      Usuń
    3. Często bywam na Hali wielofunkcyjnej pod Dębowcem xd Zapraszam sektor XVI ;)

      Usuń
  4. W tym momencie?! No proszę Cię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty! Uduszę cię kiedyś. Obiecuję ci to od Miśki, a jeszcze tego nie zrobiłam...
    Nie wiem co napisać...
    Po prostu świetne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uściski dla Ciebie i Miśki ;) Wiem, wiem, pisze to setny raz jestem okropna xd

      Usuń
  6. Hej hej :D
    Na początek zaczną od przynudzania bo to chyba będzie moja tradycja :P Jest mi strasznie smutno w związku z dzisiejszą przegraną Resovii :( Pocieszam się tym, że Skra też przegrała i są duże szanse, że Lotos podzieli ich los :D Hyh, ta walka o 2 miejsce w tabeli :D
    Ogórki i nutella? czy ja nie mówiłam o tym ostatnio? haha :D Te ciążowe zachcianki jak ja to kocham <3 A ty opisujesz to tak przyjemnie że kocham jeszcze bardziej :D
    I jak Tosia powiedziała Arturek to było takie awwww ja uwielbiam go tak nazywać hah :P
    A tak wgl to mi odbija :O Jak tam był tekst "nie wiem jak zawędrowaliśmy do kuchni" to ja przeczytałam sypialni. Wtf co się ze mną dzieje :D
    Artuś w pomidorze hahaha padłam :P Biedny pomidor. lubie pomidory :D
    Jejku to opowiadanie jest cudowne po prostu najlepsze! :D Może się uśmiać że huhu :D Jak nie kotlet i policjanci to pomidory i jajka z policjantami :D Hmm może mają ochotę na jajecznicę z pomidorami? :D
    No i na koniec jak już prawie wiemy czyje to dziecko to pojawia się Markus i nie wiemy :( Ach dobrze, że Artur przyjechał :)
    No ale dlaczego dlaczego dlaczego dlaczego przerywasz w takim momencie, no ja się pytam dlaczego. Nas tu ciekawość zżera jak nie wiadomo co a tu uch :P powiedziałabym że masz u mnie za to minusa, ale tak lubię to opowiadanie, że nie mogę ci go dać :D
    Po prostu pisz pisz pisz pisz i szybciutko dodaj rozdział ;D Nie każ nam tak długo czekać :P
    A tak wgl to jak ci się podobają moje dłuugie komentarze? :D Ciekawa jestem ile ten będzie miał objętości :P mam wrażenie że mniej niż ostatnio :(
    Trzymaj się i dużo weny!
    Buziaki x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham Twoje długie komentarze :) Pobiłaś chyba wszystkie rekordy na moim blogu! ;)

      Usuń
  7. Czytam twoje opowiadanie od początku i postanowiłam zastawic po sobie ślad:). Bardzo ciekawi mnie dlaczego Toska nie chce zeby ojcem jej dziecka byl siatkarz? Czyżby znala jakiegoś siatkarza grającego w reprezentacji Polski? I dlatego nie pozwoliła pielęgniarce wymienić całego swojego nazwiska tylko pierwsza literę? Zastanawiam sie czy Toska nie jest przypadkiem siostra albo kimś innym z rodziny siatkarza o nazwisko na literę W.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że pozostawiłaś po sobie ślad :) Szkoda, że się nie podpisałaś :)
      Wszystko zostanie wyjasnione :)

      Usuń
  8. Zabić Cię to za mało :D
    Jak ja mam czekać w takiej niepewności tydzień? :o
    Tośka i Artur powoli obalają mur między sobą i zachowują się jak przyjaciele ^^ Brawo wy! :D
    Mam nadzieję, że dziecko będzie jednak Szalpuka :)
    Pozdrawiam i weny :*
    PS: Genialny rozdział *.* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, wiem,że jestem okropna i obiecuje, że się nie zmienię xd

      Usuń
  9. W takim momencie? :( przecież ja cały tydzień nie będę mogła przestać myśleć! Szkoda że w taki momencie zakończyłaś bo rozdział jest boski 😃 tylko ta końcówka.. Nie wiem jak ja to wytrzymam. Pozdrawiam serdecznie 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana będziesz musiała wytrzymać tak jak innymi razami kiedy takie coś robiłam <3

      Usuń
  10. Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Awards. Po więcej informacji zapraszam tutaj: http://siatkarskieoneparty.blogspot.com/2016/02/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Tośka ma zawsze w życiu pod górę, dlatego wydaje mi się, że jej modlitwy nie zostaną wysłuchane i dziecko będzie Artura. A jak nie będzie, to nie wierzę, że Szalpuk mógłby ją wywalić za drzwi. ;)
    Chcę więcej! Oni są genialni!
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział świetny, Tośka w ciąży wygrywa :D Czekam na następny niecierpliwie!
    ____
    Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award, szczegóły na http://skoczna-brac.blogspot.com/2016/02/liebster-blog-award.html?m=1
    Pozdrawiam serdecznie,
    DarkSide :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję zarówno za komentarz jak i nominacje ;)

      Usuń
  13. W takim momencie przerywać! Już nie mogę się doczekać kolejnego!

    OdpowiedzUsuń
  14. Już się przyzwyczaiłam, ze nam to robisz więc nie będe sie denerwowac tulko wezme gleboki oddech, policze do 10 i napiszę, ze czekam na kolejny i uwielbiam ich kłótnie :D
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro już przyzwyczajona od razu widać stałą czytelniczkę ;)

      Usuń