Strony

sobota, 14 maja 2016

Rozdział 18

- Antonina! Proszę już wstać!- ględzenie mojej mamy w końcu musiało mnie wyrwać ze snu, który zabrał mnie w świat wolnym od rozkazów, nakazów, nieuzasadnionych pretensji, a także bogatego w akceptację, której w rzeczywistości ogromnie mi brakowało. Spojrzałam na widniejącą godzinę na ekranie telefonu i momentalnie naszła mnie ochota na masowy mord. Kraina swobody była już poza moi zasięgiem, dlatego z niechęcią zwlekłam się z łóżka. - Antonina, proszę w tej chwili na śniadanie!
- No przecież idę!- warknęłam w odpowiedzi. Nie ma to jak rodzinka, która rozumie twoje potrzeby i liczy się z twoim zdaniem. I w jaki sposób miałabym mieć dobry humor, jak od białego rana starają się mi go zepsuć.

- No nareszcie. Ile można na ciebie czekać?- spytał tata.
- Nie musieliście, mogłam zjeść sama- burknęłam.
- Po pierwsze zmień ton. Po drugie usiądź jak należy, a nie się tak garbisz. Żaden mężczyzna cię nie zechce z takim garbem na plecach- upomniała rodzicielka.
- Facet nie, ale może kobieta- zaczęłam się na głos zastanawiać, wiedząc jak takie gadanie drażni obojga. Świadczył o tym dźwięk odkładanych sztućców.
- Antonina! Doskonale wiesz, że nie tolerujemy takich żartów.
- Żadnych innych też nie tolerujecie- prychnęłam.
- I czemu wczoraj nie pozwoliłaś pani Ani posprzątać u ciebie w pokoju.
- Bo jak słusznie zauważono to mój pokój i jeśli będę widziała konieczność posprzątania go to właśnie tak zrobię. Druga sprawa, mi bozia dała rączki więc chwycenie za szmatę mi nie urąga.

- Antonina przestań pyskować! Twój brat wieczorem przyjedzie z rodziną i do tego czasu proszę się zacząć zachowywać przyzwoicie. Nie rozumiem czemu nie chcesz wziąć z niego przykładu? Słuchał nas i patrz jak na tym dobrze wyszedł- dziwiła się matka.
- I znowu ten sam temat!- z trzaskiem odłożyłam szklankę.- Nasz syn jest takim ideałem, ale za to córka to kompletne dno. Przepraszam, że żyje i się nie chce zabić!- odsunęłam krzesło i nie chcąc wysłuchiwać tych wiecznych pretensji pobiegłam do swojego pokoju.
- Antonina proszę natychmiast wrócić!
Znowu to samo. Po raz kolejny miałam brać przykład z ich pierworodnego. Nie liczyli się ze mną. Nie chcieli patrzeć na mnie jak na odrębnego człowieka, a raczej wierną, młodszą kopię ich syna. Im bardziej do tego dążyli, tym częściej obiecywałam sobie, że nigdy nie będę jak on, że nie będę mieć z jego środowiskiem nic wspólnego.


   Nie wiem czemu zebrało mnie na wspomnienia. Myślami wracałam do przeszłości tylko wtedy, kiedy czułam się naprawdę źle. Dołowało mnie to jeszcze bardziej, aczkolwiek taki miałam mechanizm działania.
Po wyjściu Artura czułam dziwne odrętwienie, które towarzyszyło mi, gdy rodzina próbowała zmienić mnie w kogoś kim nie byłam. Pamiętałam wszystkie słowa kierowane w moją stronę, mające zachęcić mnie do stracenia własnej tożsamości. Największy mój zarzut przeciwko nim to, że nie potrafili mnie zaakceptować taką jaka byłam. Nie miałam zamiaru stać się szarą masą po to, żeby czekać na marną pochwałę, jak kundel na przekąskę, bo ładnie podał łapę. Co więcej, nie zamierzałam stać się kimś wielkim, godnym podziwu, zapamiętanym przez ludzkość, podążającym za sławą. Marzyłam o spokoju i akceptacji, co dla mojej rodziny było za mało ambitne, zbyt proste, zbyt niewymagające. Nie pasowałam do ludzi, którzy chcieli doścignąć niedoścignione. Zresztą fakt, jak łatwo wymazali mnie z życia mówił sam za siebie- nie potrzebowali mnie w swoim otoczeniu, nie mówiąc już o chwaleniu się mną. Pomimo, że śmiałam im się w twarz, zachowywałam tak jakby wszystkie te sytuacje spływały po mnie jak po kaczce, z każdym wypowiedzianym przez nich słowem narastał we mnie ból.
Identycznie czułam się w momencie, kiedy Szalpuk popędził do swojej wybranki. Był uskrzydlony i zmotywowany, jakby na świecie nie istniała ważniejsza sprawa. Przyjęłam wszystko ze spokojem, ale w duszy krzyczałam.Wiedziałam, że nie mam prawa mieć do niego żalu, jednak w myślach wyklinałam go za wszystkie czasy, wykrzykiwałam swoje pretensje.
Nie wiem ile siedziałam na twardej posadzce, oparta o ścianę. Skupiłam wszystkie myśli, siły i zmysły, aby pomagały mi cierpieć. Bo patrząc na drzwi, przez które wychodził czułam, że go straciłam na zawsze. Po policzku spłynęła pojedyncza łza. Zaskoczona wytarłam ją wierzchem dłoni, przyglądając się następnie wilgotnemu pasmu jakie zostawiła. Niespodziewanie wywołało to we mnie ogromną nienawiść. Wstałam, wpierw krzywiąc się z bólu, spowodowanego zdrętwiałymi kończynami. Obiecałam sobie, że już nie zapłaczę. Przyjmę wszystko, czym by to wszystko nie było.
   Mogłam próbować nie płakać, ale nie mogłam nie czekać aż wróci. Godziny mijały, a on się nie pojawiał. Nie byłam w stanie niczego przełknąć. Zamieniłam twardą podłogę, na miękką kanapę. Przełączałam bezmyślnie kanały, by zająć się czymkolwiek. Miałam nadzieję, że przyjdzie chociaż na noc. Niestety. Spędził ją u niej, co tylko potęgowało moje rozgoryczenie. Ona i on. Sami.

   Kilka dni później mój nieco melancholijny nastrój tylko ulegał pogorszeniu. Prawdziwe uczucia chowałam pod szerokim uśmiechem i grzecznymi pytaniami o nowy związek siatkarza. Nie miał szans zauważyć czegokolwiek. Nie, gdy wydawał się taki szczęśliwy. Mogłam mu to utrudniać. Mogłam próbować wszystko popsuć. Jednak nie potrafiłam się do tego zmusić. Skoro bycie z nią dawało mu tyle radości, postanowiłam trzymać język za zębami. Może i nawet by mi się udało dotrzymać tej obietnicy, gdyby nie jedno małe spotkanie...
- Cześć, przepraszam, że ci przeszkadzam. Mogłabym wejść?- spytała Hania, pojawiając się pewnego dnia w naszych drzwiach. Bez słowa zaprosiłam ją gestem dłoni do środka.
- Napijesz się czegoś? Artura nie ma. Ma trening czy coś, ale jeśli chcesz możesz na niego poczekać- poinformowałam ją. Żywiłam jednak głęboką nadzieję, że nie zostanie na długo. Jedno za co byłam im wdzięczna to to, że nie spędzali wspólnie czasu u nas. Cieszyłam się, że nie muszę na nich patrzeć.
- Wiem. Dobrze, że go nie ma. Chciałam porozmawiać z tobą- oznajmiła nieśmiało, siadając na kanapie. Uniosłam zaciekawiona brew, zajmując miejsce na przeciwko niej.
- Zatem, słucham- wzruszyłam niedbale ramionami. Na zewnątrz byłam opanowana. Jednak sam jej widok obudził we mnie całe pokłady czystej nienawiści. Obserwowałam każdy jej ruch. Miała nierówny oddech, splecione ze zdenerwowania dłonie, wzrok błądzący po ścianach. Była onieśmielona. Nie mogłam jej winić za to co się działo. To Artur za nią chodził, to on ją do siebie musiał przekonywać. Ona tylko została wybrana.
Mimo tych wszystkich argumentów, o których istnieniu wiedziałam, nie potrafiłam jej wybaczyć. W duszy jakiś głos nakazywał mi ją obwiniać, tłumacząc, że zawsze mogła odejść. Ten sam głos podpowiadał mi, że to moja szansa, by dokonać sabotażu.
- Jak wiesz jesteśmy razem... Z Arturem... i nie chcę, żebyś zzzrozumiała mnie źle- zaczęła się nieco jąkać.- Chciałam się spytać, bo wiem, że to jego dziecko... Czy to ci nie przeszkadza?- wydusiła z siebie to pytania z ledwością. Hormony zaczęły opanowywać mój organizm. Włączył mi się instynkt lwicy, która musi bronić tego co należy do niej.
- Między mną i Arturem nic nie ma- powiedziałam, ale nie potrafiłam na tym zakończyć.- Przespaliśmy się ze sobą dwa razy, to tyle.
- Dwa?- zdziwiła się.- A to nie było tak, że...- o ile wcześniej może i miałam jakieś hamulce, tak teraz domyślając się, ze zdradził jej sekret poczęcia postanowiłam trochę im namieszać.
- Tak pierwszy raz na imprezie, a drugi jak już razem mieszkaliśmy. Ale nie przejmuj się to tylko tak profilaktycznie, testowo, doświadczalnie- wytłumaczyłam, starając się brzmieć obojętnie, choć mój cel był oczywisty.
- Wiesz, może ja już pójdę- zaczęła się zbierać.- Dziękuję za poświęcony czas i przepraszam za kłopot.
- Nic nie szkodzi. Do zobaczenia- pożegnałam ją. Niemal od razu pognałam do okna, gdzie wypatrywałam swojej rywalki, by sprawdzić w jakim stanie opuszcza nasz blok. Po kilku sekundach wręcz wybiegła z klatki. Ocierała policzki. Płakała. Aż tak ją do dotknęło? Może przesadziłam? Zacisnęłam pięści. W miłości i na wojnie wszystkie ruchy dozwolone.
   Nie przemyślałam jednej rzeczy... Mianowicie, że dowie się o tym ktoś trzeci. Dokładniej rzecz biorąc Szalpuk. Wieczorem usłyszałam tylko trzask drzwiami. Nawet nie ściągnął kurtki. Stanął przede mną, zasłaniając mi telewizor. Skuliłam się na kanapie. Czułam się odrobinę tak jak dziecko, które wie, że coś przeskrobało i czeka na karę.
- Mogę wiedzieć co ty wyczyniasz?! Po cholerę jej mówiłaś o tym drugim razie! Wiesz ile musiałem ją przekonywać, żebyśmy dalej próbowali?! Co w ciebie wstąpiło?!
- Nie krzycz na mnie tak! Nie wiem co we mnie wstąpiło! Przepraszam!
- Raz mogłabyś powiedzieć prawdę! Przecież masz tego swojego fagasa to się go trzymaj!
- Przestań robić taki cyrk!
- Ja robię cyrk?! Ja?! Zastanów się nad sobą przez chwile! Jak chcesz mi coś powiedzieć to po prostu to zrób!- patrzył na mnie wyczekująco, ale nie odezwałam się ani słowem.- Jadę z Hanią na 3 dni na Mazury- oznajmił, trochę już się opanowując. Poszedł w pośpiechu pakować walizkę, a we mnie narastała panika. Jednak nie mogłam się poruszyć. Byłam w stanie tylko nasłuchiwać jak po kolei wrzuca do torby swoje rzeczy. Potem patrzyłam jak wychodzi. Nie mogłam opanować łez. Szloch narastał we mnie, aż w końcu był zbyt duży, bym mogła go stłamsić. To była moja ostatnia szansa. Jeśli go teraz nie zatrzymam, to stracę go na zawsze. Musiałam szybko podjąć decyzję. Przysięgam, że słyszałam dudnienie serca w piersi. Wzięłam głęboki wdech. Nie obchodziło mnie, że to wszystko powinno wyglądać inaczej. Miałam gdzieś, że był siatkarzem. Zależało mi na nim bardziej niż na kimkolwiek innym na tym świecie. Właściwie zależało mi tylko na nim. Wybrałam- nie mogłam go nigdzie puścić, musiałam walczyć. Nie zakładając nawet butów, wybiegłam z mieszkania, na schodach przeskakując po dwa/trzy stopnie. Gdy byłam na zewnątrz, moja twarz uderzył powiew zimnego wiatru. Gorączkowo rozglądałam się za Szalpukiem, bądź też jego autem. W końcu dostrzegłam go. Nie zważając na deszcz, pobiegłam w jego kierunku. Nie było odwrotu. Wsiadał do samochodu, ale zastygł w bezruchu, gdy mnie dostrzegł.
- Co ty robisz?!- warknął. Nie odpowiedziałam. Rzuciłam mu się na szyję, mocno się do niego tuląc.
- Proszę nie jedź- powiedziałam, wciąż płacząc.- Błagam, zostań. Nie chcę żebyś spędził z nią choćby jedną sekundę. Nie chcę żebyś ją dotykał, tulił albo całował. Proszę zostań, bo zwariuje bez ciebie- mówiąc to, cała się trzęsłam, kurczowo, trzymając się jego ciała. Objął mnie delikatnie w talii, co tylko napawało mnie nadzieją.
- Dlaczego chcesz, żebym został?- spytał.
- Bo cię kocham- powiedziałam szeptem. Nie sądziłam, że będzie mnie stać na takie wyznanie, a jednak. Wciąż przyciskając mnie do siebie zatrzasnął drzwi do samochodu, po chwili usłyszałam dźwięk zamykanych zamków. Przyciskając mnie do swojej piersi, zaniósł mnie na górę. Nie chciałam się odrywać od niego ani na moment i tak naprawdę nie musiałam. Zasypiałam wtulona w jego tors, kiedy to całował mnie w czubek głowy raz po raz.
- I co ci przyszło do głowy, żeby biec w taki deszcz w samych skarpetkach?- spytał po jakimś czasie. Parsknęłam śmiechem.- Zdradzę ci sekret- wyszeptał mi na ucho.- Ja ciebie też.
***
Powróciłam ! Maturki skończone xd Teraz tylko czekać na wyniki, a potem można płakać :P
Dwa tygodnie bez bloga to jakiś koszmar. Nie polecam ;)

23 komentarze:

  1. Nareszcie :D <3 Kobieto, wiesz ile ja na to czekałam!! :) Rozdział niesamowity, bardzo przyjemnie się go czyta, szczególnie w sobotę przed południem :DD
    Mam nadzieję, że matury poszły Ci wspaniale i teraz co tydzień będziemy mogli czytać kolejne rozdział, na które ja już z niecierpliwością czekam :D Przesyłam mega dużo weny i buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję :) Jak poszły matury to się okażę. Cieszę się, że mam to za sobą :)

      Usuń
  2. Jejku 😱
    Kocham ten rozdział, szczególnie końcówkę ❤
    Tośka nareszcie spięła tyłek i przyznała się przed sobą i Szalupą, że go kocha ❤
    Jestem taka szczęśliwa.
    I dumna z niej, bo dała radę.
    Rozdział przecudny, kocham ❤
    Mam nadzieję, że matury poszły dobrze. Jak tam ustne? Trudne? Ile procent? Jakie tematy? (Taak, wiem. Tyyyle pytań 😂)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny ❤ Ale mam nadzieję, że nie spieprzysz. Zostaw ich razem, proszę ❤ Możesz np. rozwinąć wątek z jej rodziną, jej tajemniczym bratem, ale, proszę Szalupę z Tośką zostaw w spokoju ❤
    Pozdrawiam bardzo cieplutko i życzę duużo weny,
    DarkSide ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ustne nie były aż takie trudne. Angielski na 93 % a polski na 95% ;) Na polskim miałam tmat czy przyjaźń może być wartością także grzechem było by nie odpowiedzieć dobrze :P
      Wiesz, że ja ich nie zostawię w spokoju :D

      Usuń
  3. Awww...Cudowny ten rozdział i wreszcie się przyznali co do swoich uczuć :) Mam nadzieję, że dodasz kolejny wcześniej bo nie wiem jak wytrzymam do soboty:P
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie się doczekałam! Nareszcie już myślałam że się nie doczekam

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super. Bardzo się cieszą że w końcu wyznali sobie uczucie. Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  6. Może teraz skoro rozdziału nie było tak długo to wcześniej dostaniemy następny?
    A ten rozdział boski ����

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczę czy uda mi się na środę coś naskrobać, bo pomimo końca matur, przybyło mi więcej obowiązków. Obiecuję, że się postaram, ale nie daje gwarancji, że dodam :)I drogi Anonimie podpisz się następnym razem, bedzie mi miło ;)

      Usuń
  7. Uf, bo już się bałam :D Cudowny rozdział a zakończenie po prostu wow! :D Chyba jednak lubię happy-endy :)

    Trzymam kciuki za wyniki! Będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o wyniki widzę je w czarnych barwach xd ale dziękuje ;)

      Usuń
  8. 💖💖💖💖💖💖💖
    Super końcówka! Już się bałam, że to ich koniec😵

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialne *.*
    Awww ;3 Tacy z nich słodcy zakochańce <3 Mam nadzieję, że dane im będzie szczęście ;3
    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie, że bedzie im dane ale czy na długo? xd

      Usuń
  10. W końcu sie doczekalam wyznania miłości oby sielanka trwała chociaż kilka rozdziałów. Dobrze, że Tosia postanowiła wszystko mu powiedzieć i pogonić tą całą Hanke. Jakoś nie przypadła mi dziewczyna do gustu :) Ma Artur szczescie, że też ja kocha. I błagam daj im się pocieszyć sobą i szczęściem chociaz przez kilka rozdziałów. A tak z innej beczki tak ci zazdroszczę, że nasz już wszystko za sobą ja jeszcze jutro rosyjski, tematu z polskiego też zazdroszczę :D Mam ogromną nadzieję, że jednak pojawi się coś w środę bo nie wiem czy wytrzymam do soboty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki za rosyjski ! <3 Koniecznie daj znać jak ci poszło ;)

      Usuń